Babia Góra z psem? To jest możliwe!

Na Babiej Górze (1725m n.p.m.) mieliśmy okazję być już kilka razy lecz nigdy wcześniej nie wchodziliśmy na „Królową niepogody” z psem.

Babia Góra z psem wbrew pozorom nie należy do łatwych osiągnięć. Można się o tym przekonać tuż przed bramką wejściową na obszar Babiogórskiego Parku Narodowego. Z pewnością warto o tym wcześniej wiedzieć wybierając się na tą górę od polskiej strony.

We wrześniu tego roku w końcu udało się spełnić małe marzenie i weszliśmy wraz ze Skadi oraz @majove_podroze na naszą ukochaną górę. Wejście na Babią Górę z psem jest możliwe tylko i wyłącznie od strony słowackiej ponieważ obszar po stronie polski pokrywa Babiogórki Park Narodowy zawierający w regulaminie kategoryczny zakaz wprowadzania psów na teren parku 🙁

Baza wypadowa po stronie słowackiej

Wyjście na szlak rozpoczęliśmy o godzinie 8:00 rano z parkingu w miejscowości Slonà Voda. Parking monitoruje i obsługuje pan na rowerze, który pobiera opłatę za dobę wynoszącą 2 EUR.
Do wyboru są dwie drogi na szczyt żółtym szlakiem lub czerwonym. Wybraliśmy szlak „tam i z powrotem” żółtym - krótszym, bo 16 km szlakiem. Czerwony szlak natomiast jest nieco dłuższy i prowadzi dodatkowo przez szczyt Małej Babiej Góry. Wybierając się na tą wyprawę należy wiedzieć, że przewyższenie wynosi 980m, a czas przejścia w obie strony to ok. 6 godzin marszu. Należy również uwzględnić czas na ewentualne przerwy i delektowanie się widokami.

Żółty szlak na szczyt

Szlak początkowo prowadzi długą, lekko nachyloną Hviezdoslavova Aleją co umożliwia rozgrzanie się w rześki poranek. Co pewien czas polany odkrywały przed nami piękne widoki. Z czasem szlak staje się bardziej wymagający ze względu na zwiększone nachylenie. Skadi natomiast była zachwycona po drodze napotkanymi strumykami, w których mogła się ochłodzić i ugasić pragnienie. W wyższych partiach żółtego szlaku pojawiają się większe kamienie. Ku naszemu zaskoczeniu Skadi często wybierała sobie boczne - bardziej bezpieczne ścieżki między drzewami.

Atrakcje na szlaku

Na końcu Hviezdoslavova Alei znajduje się regionalne muzeum Hviezdoslavova hájovňa, które również można uwzględnić w swoich planach i odwiedzić to miejsce po drodze. Kawałek dalej znajduje się także wieża widokowa z lornetką. Oprócz wspomnianych wodnych strumieni po drodze na szczyt, znajdują się tu cztery turystyczne wiaty z ławeczkami i stołami gdzie można nie tylko energetycznie się wzmocnić ale także odpocząć. Wiaty te sprawdzą się także by ochronić się przed palącym słońcem lub deszczem. Zdecydowanie również odczuliśmy od strony słowackiej mniejszy ruch pieszy w porównaniu z podejściem od strony Markowych Szczawin. Przede wszystkim jednak bardzo było nam miło spotkać innych psiarzy na szlaku.

Babia Góra z psem

Od parkingu Skadi poruszała się z nami bez smyczy. Natomiast po osiągnięciu 5 kilometra dochodzi się do strefy chronionej oznaczonej jako „A Zone”, o której informuje tablica m.in. ze znakiem nakazu trzymania psa na smyczy.
Po około 3.5h osiągnęliśmy szczyt Diablaka, na którym tradycyjnie znajdowało się już wielu turystów. Tutaj nic się nie zmieniło - góra wciąż jest dużą atrakcją, z której rozpościera się przepiękny widok na Tatry oraz pasmo Beskidu Żywieckiego. Wykorzystaliśmy tą chwilę na szczycie aby się zregenerować. Skadi natomiast udało się nawet w ramionach Iwony uciąć krótką drzemkę.

Podsumowując

Całość trasy okazała się dla nas idealna. Szlak jest zróżnicowany pod względem nasłonecznienia dzięki czemu w wielu miejscach las chroni przed słońcem i daje komfort podczas podchodzenia. To z pewnością doceni każdy psi opiekun. Trafiliśmy także na perfekcyjną pogodę i małą ilość ruchu pieszego na szlaku jak na wrześniową sobotę, co przełożyło się na pełną satysfakcję.

Chętnie powtórzymy tą trasę inną porą roku.

Parking: Płatny (2 EUR / dobę)
Trasa: Slonà Voda - Babia Góra - Slonà Voda (Szlak żółty)
Czas przejścia: 5.5h
Odległość: 16.81 km (w obie strony)
Przewyższenie: 980m

Udostępnij:
Tagi: , , , ,
Poprzedni wpis Nastepny wpis
Nazywamy się Iwona i Tomek Kuchno. Jesteśmy cyfrowymi nomadami. Podróżujemy z naszym labradorem Buranem. Oboje związani jesteśmy z branżą IT, a dokładniej z jej estetyczną warstwą wizerunkową. Ciągła potrzeba inspiracji i doświadczania nieznanych do tej pory przestrzeni spowodowała, że nasze wspólne wyprawy stały się naszą życiową pasją. Od 2019 roku rozpoczęliśmy nasz vanlife. Pokonujemy tysiące kilometrów naszym vanem, aby odnaleźć ciszę, wsłuchać się w szum morza, a czasem jak dopisze szczęście zachwycić się pięknem zorzy polarnej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *